Jakże los nasz piękny, wzniosły! Gdzie idziemy – same głogi, gdzieśmy przeszli – róże wzrosły; więc nie schodźmy z naszej drogi!

Seweryn Goszczyński – belwederczyk, powstaniec

Kolaż z osobami wspomnianymi w tekście – opr. Bożena Kraj

Przy okazji nadchodzącej 193. rocznicy Powstania Listopadowego, doświadczamy uczucia  wdzięczności wobec uczestników tego historycznego zrywu, którzy w latach 1830-1831 z odwagą oddawali swe zdrowie i życie w obronie narodu, walcząc o Jego godność i prawo do samostanowienia. Wspominamy to wydarzenie w odniesieniu do Józefa i Marcjanny Zagrodzkich, dla których Cisów stał się kolebką rodziny już w początkach XVIII wieku.

          29 listopada 1830 roku, jak pisał Maurycy Mochnacki: „niebo było pochmurne, tak że zmierzch i noc w jeden moment przypadły”. Rozpoczęło się Powstanie Listopadowe. W grupie, która wyruszyła na Belweder byli bracia - oficerowie gwardii akademickiej: Nikodem Rupniewski - student Wydziału Prawa oraz Roch Rupniewski - inżynier i student Wydziału Nauk i Sztuk Pięknych. Był w Powstaniu jeszcze jeden Rupniewski, którego spotykali wcześniej w Warszawie, a potem na polu walki powstańczej – ich krewny Roman Kajetan.

Roman Kajetan Rupniewski – wnuk Józefa Zagrodzkiego urodzonego w Cisowie (ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie)

          Prawnuk Józefa z Cisowa, a wnuk Józefa Kajetana ur. w Cisowie - Roman Kajetan Rupniewski (1802-1892) był  synem Józefa – oficera Królestwa Polskiego i Petroneli z Zagrodzkich. Po śmierci rodziców opiekę nad nim i jego siostrą Marianną z wielką troską przejęli: Florian Straszewski - ziemianin, przedsiębiorca, filantrop – współtwórca krakowskich Plant (ulica i pomnik w Krakowie) oraz jego żona Józefa, siostra stryjeczna ojca Romana. Kilka lat później wspaniała opiekunka zmarła, zapisując dzieciom ziemię i dworek w Ruszczy Dolnej k. Połańca. Zadbano o edukację sierot - Romek uczył się u księdza Bouchera w Krakowie, a następnie spędził siedem lat w elitarnym wiedeńskim Theresianum.

          Wychowywany w otoczeniu wojskowych, w miłości do Ojczyzny, cieszył się, gdy Florian zawiózł go do Warszawy, aby rozpoczął naukę i służbę w artylerii gwardii konnej. Nie czuł pokory wobec carskich nakazów i głośno było o nim w Warszawie, gdy za nieregulaminową fryzurę został aresztowany, a nawet czasowo zdegradowany. W 1830, jako świeżo awansowany podporucznik, wraca do warszawskiej jednostki, aby wziąć udział w Powstaniu Listopadowym, odrzucając propozycję awansu i służby wojskowej na ziemi krakowskiej u boku pułkownika Henryka Dembińskiego.   

          Roman Kajetan przeszedł szlak kampanii 1831r. dowodząc 6. plutonem baterii: Grochów (25.02), Iganie (10.04), Złotoria (21.05.), Ostrołęka (26.05), Warszawa (wrzesień). Książę Jabłonowski, kapitan, podkreślał energię i waleczność Romana, który wyróżnił się szczególnie w bitwie pod Złotorią (nieprzerwany ostrzał, mimo odcięcia od reszty baterii i przerwy w zaopatrzeniu): „Pdp. Bem zaczyna strzelać i wywołuje kanonadę na całej linii, od 10 z rana do późnej nocy Bem i Rupniewski z dwóch dział strzelali”. Uczestnicząc w słynnej szarży Bema pod Ostrołęką, Roman skutecznie wyprowadził swoje działa przez most na prawy brzeg Narwy. Odznaczony został Krzyżem Złotym Virtuti Militari, po kapitulacji stolicy razem z armią przekroczył granicę pruską; do domu w Ruszczy powrócił po amnestii.

Lucyna z Łętowskich Rupniewska – żona Romana Rupniewskiego (ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie)

           Rupniewski został mężem pięknej Łucji Łętowskiej, córki oficera oraz ojcem Heleny i Jadwigi. Chrzestnym tej ostatniej był powstaniec, kpt. Erazm Różycki, społecznik, radca, potem prezes Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, zasłużony obywatel Kielc. Jego siostrzeniec Bolesław Łuniewski, dziedzic dworu Gnojno, zostanie zięciem Romana. Przeszłość rodziła wspomnienia - wizerunki żołnierzy, które Rupniewski malował przetrwały w zasobach Muzeum Narodowego Krakowa i Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Stefan Żeromski wspomniał w Dziennikach: „Na ścianach (dworu) do 80 rysunków, przedstawiających armię polską we wszystkich jej gatunkach i odmianach, […] oryginalne rysunki pana Rupniewskiego. Nader ładne i miłe”.

Akwarela kpt. Romana Kajetana Rupniewskiego – ułani  (polona.pl – domena publiczna)

          Wśród powstańców listopadowych swoją lekarską misję pełnił – Antoni Zagrodzki, syn Felicjana Zagrodzkiego – asesora w Stopnicy (wnuk Józefa Kajetana ur. w Cisowie, a prawnuk Józefa z Cisowa. Od 1825 roku studiował na Wydziale Lekarskim w Warszawie. Podczas wybuchu Powstania Listopadowego zgłosił się do służby jako lekarz batalionowy i pracował w szpitalu polowym. Przypuszcza się, że został poważnie ranny podczas służby i przewieziony do Głównego Szpitala Wojskowego podczas walk w Warszawie we wrześniu 1831. O jego śmierci powiadomili żołnierze weterani.

Akwarela - kpt. Romana Kajetana Rupniewskiego – gwardia Napoleona (polona.pl – domena publiczna)

          Na powstańczym szlaku walczył były kapitan gwardii Napoleona, Francuz Ferdynand Guyot ożeniony z Izabelą Zagrodzką - wnuczką Józefa urodzonego w  Cisowie. Ich ślub odbył się w Warszawie w 1827 roku, a już w 1831 Ferdynand walczył w korpusie Chrzanowskiego i został potem kawalerem  Krzyża Złotego Virtuti Militari,  Po dostaniu się do niewoli rosyjskiej, został wywieziony w głąb Rosji, ale szczęśliwie uwolniony w kwietniu 1833r. powrócił do domu.

          Stanisław Marszycki z Kielc, którego przodkiem był Józef Zagrodzki z Cisowa, wspominał powstańcze historie w rodzinie. Jan Kanty Rychlicki – stryjeczny pradziad jego żony Heleny, studiował z późniejszym belwederczykiem, powstańcem listopadowym Rochem Rupniewskim na Wydziale Nauk i Sztuk Pięknych, a w 1831 roku odrzucił atrakcyjną ofertę pracy w sądzie, aby wstąpić do oddziałów powstańczych. Podczas wyprawy Zaliwskiego, został aresztowany, internowany i deportowany na statku „Hebe” do USA. Był współzałożycielem Komitetu Polskiego. Osiadł w Missouri, gdzie pracował jako inżynier. Jego córka Maria Józefina Rychlicka była jedną z dwóch pierwszych kobiet, które w 1873 r. ukończyły Uniwersytet w St. Louis. Jakże smutnym doświadczeniem był los wdowy Barbary Giller z rodziny. Jej dwóch synów wstąpiło do oddziałów Gwardii Ruchomej w Kielcach. Serce matki nie potrafiło się z tym pogodzić. Napisała list, którego fragment cytujemy: „Jako bolejąca matka udaję się do Wielmożnego Prezydenta, jako ojca ludu miasta i cierpiącej ludzkości opiekuna z prośbą, aby syna mego, Feliksa Gillera, jedyną podporę moją od powołania uwolnić łaskawie raczył”. Niestety, syn opuścił już Kielce, a nieco później odnotowano jego śmierć jako żołnierza. Brat Feliksa – Antoni Giller, wcześniej od brata zmobilizowany, szczęśliwie powrócił do domu.

          W te listopadowe dni zadumy myślimy również o tych Wszystkich, których połączyła idea Powstania Listopadowego, o tym, jak wyraźny ślad zostawili po sobie w kraju i na obczyźnie, o Tych, których znamy z lekcji historii i o Tych, których imion nigdy nie poznamy, aby to, o czym z nadzieją pisze powstaniec, kapitan Seweryn Goszczyński spełniło się: „Sadźmy przyjacielu róże! Idźmy, szczepmy! Gdy to znuży, świat wiecznego wypocznienia da nam milszy kwiat od róży: łzy wdzięczności i wspomnienia”. Cześć i chwała Bohaterom!

B. Kraj, A. Pacek, A. Wellem z d. Karpińska (Niemcy),  M. Kowalski (Francja), R. Wilczyński