Z okazji nadchodzącej 161. rocznicy Powstania Styczniowego, wspominamy jego Bohaterów, którzy pragnąc wyprowadzić Ojczyznę ze stanu ucisku i poniżenia, walczyli z rosyjskim zaborcą. W poczuciu wielkiej miłości do kraju rodzinnego i odpowiedzialności za jego losy ochotnicy wstępowali np. do oddziału powstańczego Antoniego Jeziorańskiego, potomka Józefa Zagrodzkiego z Cisowa: „Tysiąc kilkaset żołnierzy w porządku wojskowym z lśniącą się bronią, … powiewały chorągwie narodowe, to z Orłem, to z Pogonią, to z Matką Boską. Pieśni nasze, jak Boże coś Polskę, Chorał, na przemian odzywały się”. Ze łzami w oczach, ale i z nadzieją, chociaż nie bez lęku, powtarzano rotę przysięgi.
Kolaż B. Kraj, zdjęcia – domena publiczna i archiwum rodziny Zagrodzkich
A później ruszyli w daleką drogę i pod Małogoszcz, gdzie miała miejsce jedna z najtragiczniejszych i największych bitew tamtych czasów, a wiążą się z nią losy rodziny Józefa z Cisowa. 24 lutego 1863 roku, siły powstańcze połączonych oddziałów generałów Langiewicza i Jeziorańskiego - potomka Józefa Cisowa, odpierały ataki wojsk rosyjskich, napierających z trzech kierunków, pod dowództwem mjr. Gołubowa, płk. Czengierego i ppłk. Dobrowolskiego. Po kilkugodzinnej bitwie, której liczne opisy zachowały się, sytuacja na polu bitewnym, pomimo heroicznej postawy walczących Powstańców, stawała się coraz bardziej dramatyczna. Małogoskie łąki, biało oprószone, z zastygłymi na suchych badylach soplami lodu, prowadziły Powstańców, walczących w nierównej potyczce, ku rzece Łososinie - Wiernej Rzece. Jak pisała B. Wachowicz: „uciekali tędy, po śniegu rozkisłym, rzucali się w ciemną wodę, szli, szli, umierali w magierach z czerwonej krwi miast sukna. Upadły im dawno w błoto konfederatki, przez Norwida zwane czapką ranną”. Pole bitewne i podpalony Małogoszcz spłynęły krwią. Mogiła zbiorowa wspomina o, co najmniej 175 poległych Powstańcach, mówi się o kilkudziesięciu rannych, których Rosjanie z okrucieństwem dobijali.
Zdjęcie – domena publiczna
Świadkiem wydarzeń poprzedzających bitwę była kurierka oddziału Mariana Langiewicza - Jadwiga Prendowska z Wojciechowskich (1832-1915). W jej Wspomnieniach zanotowała:„Trafiłam na chwilę połączenia oddziałów Jeziorańskiego z Langiewiczem. Szergi stały uszykowane na rynku, jenerał witał je i robił przegląd”. Wspólnym przodkiem Jadwigi Prendowskiej i Lucyny, żony kpt. R. Rupniewskiego, powstańca listopadowego - wnuka Józefa ur. w Cisowie, był Aleksander, brat Stefana Czarnieckiego - hetmana polnego koronnego I Rzeczypospolitej. Jest też daleszycki wątek w rodzinie kurierki Jadwigi Prendowskiej. Jej siostrzenica Maria E. Reklewska poślubiła Bronisława Radwana, którego dziadek Antoni Radwan, urodzony w Cisowie w 1769, miał też wnuczkę Salomeę Radwan, a jej mężem został Leon Sokołowski - potomek Józefa Zagrodzkiego z Cisowa.
O pobycie w kwaterze Langiewicza, na plebanii, której gospodarzem był ksiądz Nestor Bieroński (1816-1899), wspominał gen. Antoni Jeziorański, prawnuk Józefa Zagrodzkiego urodzonego w Cisowie: „W kwaterze Langiewicza zastałem stół nakryty, na nim dokoła poustawiane talerze - samowar kipiał, a wokoło niego sztab licznie zebrany. Po przywitaniu wziął mnie Langiewicz pod rękę. Za nami weszli ks. Kotkowski, płk. Czachowski, płk. Ulatowski, Trąbczyński, Lewkiewicz, sekretarze sztabu i kilku innych”. Ciekawostką jest, że szwagier proboszcza Bierońskiego, Stefan Mackiewicz, wdowiec z dziećmi po siostrze proboszcza małogoskiego - Anieli, był wtedy wujem dla Natalii, żony generała Antoniego Jeziorańskiego - potomka Józefa z Cisowa. Proboszcz Bieroński, profesor kieleckiego Seminarium i prałat kieleckiej katedry był wielkim patriotą i często tłumaczył się ze swej działalności. Po bitwie małogoskiej, m.in. za wsparcie, które okazał walczącym, został aresztowany i po pobycie w areszcie chęcińskim, znalazł się też w warszawskiej Cytadeli.
Zdjęcie – domena publiczna
Generał Antoni Jeziorański (1821-1864) był synem Franciszka K. Jeziorańskiego, oficera wojsk polskich i Marianny z Zagrodzkich - wnuczki Józefa urodzonego w Cisowie. Wychowany patriotycznie, całe swoje życie poświęcił na rzecz walki „za wolność Waszą i naszą”, odrzucając wygody życia dobrze sytuowanej rodziny. W czasie Wiosny Ludów, walczył na Węgrzech w pułku jazdy Legionu Polskiego, awansując na adiutanta Wysockiego. Uczestniczył w zwycięskiej wojnie Imperium Otomańskiego przeciw Rosji i prowadził działania dyplomatyczne w Belgradzie. Był konspiratorem, w 1861 roku osadzonym w X Pawilonie Cytadeli. Uwolniony, przygotowywał się do Powstania, które wybuchło 22.01.1863 roku. W Pamiętnikach wspominał ostatnie spotkanie z mamą Marianną z Zagrodzkich, która, we łzach, powiedziała: „Więc znów nas porzucasz! Bóg niech Cię błogosławi! Ja za Was modlić się będę!”. Zdejmując z szyi medalion Matki Bożej Częstochowskiej dodała: „Weź go. On Cię od nieszczęścia uchroni”.
Zdjęcie z archiwum rodziny Zagrodzkich (za zgodą)
Wśród Powstańców małogoskiej bitwy był również August Wincenty Zagrodzki (1843-1909), syn Tekli i Jana Klemensa Zagrodzkiego, wójta gminy Podzamcze, potomka Józefa z daleszyckiego Cisowa. Uczył się w Gimnazjum Warszawskim. Brał czynny udział w Powstaniu Styczniowym. W liście wnuka Augusta - Witolda Zagrodzkiego do bratanka (1996) jest, m.in. mowa o tym, że „August był kurierem pomiędzy oddziałem Langiewicza a zaborem austriackim” i być może „do niewoli dostał się pod Małogoszczem”. Wiemy, że został uwięziony w Warszawie, sądzony we Włodzimierzu i skazany na osiedlenie się w Turyńsku, gub. tobolska. Po 10-cioletnim zesłaniu powrócił do kraju, a mieszkał również w Kielcach, pracując jako urzędnik w Biurze Akcyzy. Jego żoną była Maria Ciborowska. W parafii św. Wojciecha odbyły się śluby jego córek. Syn Augusta - Włodzimierz Zagrodzki, wychowywany patriotycznie przez ojca - powstańca, absolwent Wyższej Szkoły Lasowej we Lwowie, jako nadleśniczy działał przeciw niemieckim okupantom, współpracując z AK.
Zdjęcie – domena publiczna
Maria z Ciborowskich Zagrodzka - żona w/w Augusta, potomka Józefa z Cisowa miała wuja Walentego Bedlińskiego, którego szwagrem był generał Józef Śmiechowski (1798–1875), wcześniej żołnierz K.P., major Powstań 1830-31 i 1863-64, w oddziale Jeziorańskiego obecny pod Małogoszczem. Mówi się, że powstańczą artylerię uratowała wtedy brawurowa szarża kosynierów, którymi dowodził Śmiechowski. Zaatakowali Rosjan z wielką siłą, a „Śmiechowski wrzeszczał ‘bijcie dobrze bugry, a bugry bili tak skutecznie, że […] Moskale tył poddali, zostawiając na placu kilkunastu rannych i zabitych”. Jeziorański wspomniał jeszcze: ”Rzucili się na piechotę moskiewską zabierającą nam już działa. Armaty uratowane!”. Warto dodać, że uważano generała Śmiechowskiego za odważnego, szlachetnego człowieka, którego podkomendni szanowali również za wiedzę, doświadczenie i humor, obecny też w jego gawędach wojennych, których z uwielbieniem słuchali.
Niejeden raz, w oddziałach powstańczych brzmiały jeszcze słowa Wincentego Pola w pieśni z obozu Jeziorańskiego: „W krwawym polu srebrne ptaszę, poszły w boje chłopcy nasze. Hu! Ha! Niechaj Polska zna, jakich synów ma! Matko Polsko żyj!” Wspominając Bohaterów Powstania Styczniowego, warto przytoczyć słowa potomka Józefa Zagrodzkiego z Cisowa - generała Antoniego Jeziorańskiego, który napisał: „Cześć Ofiarom, które życie swe za przekonania serca oddały, cześć Tym, którzy opuściwszy drogie dla serca rodziny, tułać się po obcej ziemi byli zmuszeni”. Cześć i Chwała Bohaterom!!!
Zdjęcia – domena publiczna
S. Zagrodzki, B. Kraj, A. Pacek, A. Wellem z d. Karpińska (Niemcy), M. Kowalski (Francja), R. Wilczyński