Wprowadzenie


Kilka dni temu Olga Talaga prawnuczka Józefa Talagi , który w 1937 roku został przeniesiony do pracy w Niwkach Daleszyckie na stanowisko dozorcy obiektów kolei wąskotorowej [parowozownia, stacja, odcinek torów],  uczestniczyła w konferencji Nadleśnictwa Daleszyce na temat  „Przyrodniczo-historyczne dziedzictwo Lasów Cisowskich”. Pani Olga opowiada o wielkim patriotyzmie pradziadka, który pisał w życiorysach tak:

„mój patryjotyzm, czuję zawsze dla swojej Ojczyzny. Bo kochałem wolność wiec i kocham Ojczyznę swoją. Bóg mi świadkiem, dzięki panu Bogu bo chowam 5-ciu synów dla Ojczyzny, której tak pragnąłem [ja] i cały polski lud. Ostatecznie dla ukochanej Ojczyzny razem z żoną wychowywali 6 synów i 1 córkę”.

W kilku źródłach napotkano informacje, że Józef Talaga współpracował z lokalnym ruchem oporu. W dniu 01.03.1943 o godzinie 04:45 do jego domu w Niwach przyjechało Gestapo, przeprowadzili szczegółową rewizję wszystkich zabudowań w poszukiwaniu broni i radioodbiornika [dzień wcześniej po ostrzeżeniu o planowanej rewizji Józef polecił synom zakopać je w lesie]. Podczas trwania przeszukania Józef i najstarszy jego syn podjęli próbę ucieczki, niestety Józefowi się nie udało i został zabrany przez Gestapo a jego żona pobita na oczach młodszych dzieci. Przez dwa miesiące Józef przebywał w więzieniu [prawdopodobnie w Katowicach] a następnie odesłany został jako więzień policyjny tzn. oczekujący na wyrok sądu, do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Ostatnia wiadomość  jaką rodzina otrzymała od Józefa datowana była na 26.03.1944 .

Na podstawie odnalezionych dotychczas informacji przez prawnuczkę Olgę  możemy przedstawić naszym sympatykom historię zaginionego bohatera:

Józef Talaga urodził się 18.02.1898 w Zembrzycach [pow. suski  województwo małopolskie], był synem Piotra Talagi i Teofili z domu Mirocha. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Zembrzycach, przez 4 lata praktykował w zawodzie krawca w mieście Biała.

Z opisów w jego życiorysach wynika, że w 1914  brał udział w tzw. bitwie nad Białą czyli zamieszkach do jakich doszło pomiędzy polskimi uczestnikami zjazdu z okazji 10-lecia bielskiego oddziału „Sokoła” [prawdopodobnie Józef był  młodym członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół] a częścią niemieckich mieszkańców dwumiasta Bielsko i Białej. Jako nastolatek bardzo chciał wstąpić do Legionów, próbował zrobić to kilkukrotnie m.in. w Suchej Beskidzkiej  pod koniec 1914 roku, w Kętach gdzie na odpoczynku w styczniu/lutym 1915 przebywali żołnierze Legionów, zawędrował nawet do Krakowa. Odsyłany był jednak z powodu [jak sam napisał] „zbyt młodego wieku, małego wzrostu i braku pisemnego pozwolenia od rodziców”. Przez jakiś czas wędrował też z legionowymi taborami. Ostatecznie 08.12.1916 został w Krakowie przyjęty do Legionów i odesłany do 2 kompanii 5 pułku piechoty Legionów. W tym czasie dowódcą pułku był major Leon Piotr Berbecki a kompanii porucznik Jan Jagmin-Sadowski. Po kryzysie przysięgowym i po rozwiązaniu 5 pułku piechoty Legionów, we wrześniu 1917  razem z innymi legionistami z Galicji został wcielony do armii austro-węgierskiej do 100 pułku piechoty [12 DP]  i wysłany na front włoski. Został poważnie ranny dnia 17.12.1917. W lipcu 1918 po swoim urlopie nie powrócił już do armii austriackiej ale jako ochotnik wstąpił do Żandarmerii  w Wadowicach i został skierowany na posterunek w Izdebniku gdzie przez ok. 2 miesiące  zajmował się rozbrajaniem żołnierzy, którzy uciekli ze swoich pułków. Pod koniec 1918 zgłosił się jako ochotnik do 8 pułku ułanów w Krakowie [3 potem 4  szwadron] i z pułkiem tym przeszedł cały szlak bojowy w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. Podczas jednej z potyczek ułanów polskich i rosyjskich otrzymał poważną ranę cięta głowy, spadł z konia i został stratowany przez walczących. Przytomność odzyskał w momencie zbierania poległych z pola walki, trafił do szpitala na leczenie, a potem z powrotem na front. Ostatecznie zwolniony został  z wojska 23.02.1922.

Po powrocie w rodzinne strony 16.08.1922 w Tarnawie Dolnej ożenił się z Anną Matuszak. Ponieważ był inwalidą wojennym miał problem ze znalezieniem stałej pracy. Początkowo pracował w Garbarni Skór w Zembrzycach [prawdopodobnie należącej do rodziny Talagów]. Następnie otrzymał od podpułkownika Jana Dunin- Brzezińskiego posadę gajowego w jego dobrach w Osieczanach k. Myślenic. Po dwóch latach czyli w 1925 wyjechał do pracy do Francji. Namówiony przez kolegów wstąpił w 1926 do Legii Cudzoziemskiej i wyjechał do Maroka, ale z powodu bardzo trudnych warunków i tego że zachorował na malarię zrezygnował z dalszej służby w Legii i powrócił do Polski.

Przez kolejne lata pracował najpierw w zakładzie stolarskim w Tarnawie Dolnej a następnie w Fabryce Wyrobów Metalowych w Suchedniowie. Stałą posadę dozorcy torów kolejki wąskotorowej w Makoszynie otrzymał w lutym 1932. Po 5 latach został przeniesiony do pracy na wieś Niwy [Daleszyckie] na stanowisko dozorca obiektów kolei wąskotorowej [parowozownia, stacja, odcinek torów].

Za swoje zasługi jako żołnierz I Brygady Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego, uczestnik I wojny światowej i wojny polsko-rosyjskiej Józef Talaga otrzymał: Medal Niepodległości, Brązowy Krzyż Zasługi, Medal pamiątkowy za wojnę 1918-1921, Krzyż Armii Ochotniczej i Medal za długoletnią służbę oraz za swoją działalność Medal 3-go maja. Podczas swojej służby wojskowej był  dwukrotnie ranny za co otrzymał Odznakę za Rany i Kontuzje. Ponadto na zdjęciu, które jest jedną z niewielu pamiątek po Józefie, widoczne są również: Odznaka pamiątkowa 5 Pułku Piechoty Legionów,  Odznaka pamiątkowa I Brygady Legionów, Odznaka Związku byłych ochotników Armii Polskiej oraz Odznaka członkowska OZON.

W dniu 31.08.1939 Józef Talaga zgłosił się do wojska polskiego. Nie udało się ustalić jednostki z jaką przeszedł kampanię wrześniową ale przypuszczamy, że mógł to być 4 pp Legionów z Kielc, który do ostatnich dni sierpnia ćwiczyli na poligonie wojskowym w Daleszycach [zabudowania Józefa znajdowały się dosłownie przy tym poligonie i rodzina miała stały kontakt z przebywającymi tam żołnierzami]. Do domu wrócił pod koniec października 1939. Otrzymał zgodę od władz niemieckich na pracę na dotychczasowym stanowisku ale z ograniczonym zakresem. W kilku źródłach spotkaliśmy informacje, że współpracował z lokalnym ruchem oporu, ale nie udało się dotychczas tego zweryfikować.

W dniu 01.03.1943 o godzinie 04:45 do jego domu w Niwach przyjechało Gestapo, przeprowadzili szczegółową rewizję wszystkich zabudowań w poszukiwaniu broni i radioodbiornika [dzień wcześniej po ostrzeżeniu o planowanej rewizji Józef polecił synom zakopać je w lesie]. Podczas trwania przeszukania Józef i najstarszy jego syn podjęli próbę ucieczki, niestety Józefowi się nie udało i został zabrany przez Gestapo a jego żona pobita na oczach młodszych dzieci. Przez dwa miesiące Józef przebywał w więzieniu [prawdopodobnie w Katowicach] a następnie odesłany został jako więzień policyjny tzn. oczekujący na wyrok sądu , do obozu koncentracyjnego Auschwitz i zarejestrowany dnia 03.06.1943 pod numer 123618. W dniu 25.08.1943 w transporcie liczącym 500 osób został przeniesiony do obozu koncentracyjnego Neuengamme [dzielnica Hamburga] i otrzymał tam numer więźnia 22827. Ostatnia wiadomość  jaką rodzina otrzymała od Józefa datowana była na 26.03.1944 . W dokumentach złożonych przez żonę w 1947 do sprawy sądowej o uznanie Józefa za zmarłego znajdują się zeznania żony i świadków: O śmierci męża Józefa, poinformowana byłam przez „Związek Byłych Więźniów Politycznych w Katowicach”, że z obozu Hamburga w którym przebywał ostatnio mój mąż, zostali wszyscy więźniowie wywiezieni na morze i tam zatopieni”, „Według zeznań świadków obozowych  prawdopodobnie zginął na morzu /transport 20.000 więźniów, wywiezionych przez Niemców i zatopionych/.”

Z powodu braku archiwalnych dokumentów źródłowych nie ma możliwości jednoznacznie potwierdzić okoliczności śmierci Józefa Talagi, ale wydaje się bardzo prawdopodobne, że był on jedną z ponad 6 tysięcy ofiar tragedii na zatoce Lubeckiej w dniu 03.05.1945 [pomyłkowy atak lotnictwa brytyjskiego na stojące na zatoce statki m.in. niemiecki statek pasażerski „Cap Arcona” i frachtowiec „Thielbek” na których Niemcy zgromadzili ponad 7 tys. więźniów obozów koncentracyjnych, głównie z obozu Neuengamme].  Nie udało się odnaleźć Józefa wśród nielicznych zidentyfikowanych ofiar tej katastrofy.

Zdarzyło się jeszcze coś bardzo niezwykłego. W trakcie szukania informacji  w zasobach Arolsen Archives w programie Stolen Memory trafiliśmy na przedmiot, który został oddany przez Józefa Talagę do depozytu w momencie aresztowania.

Mimo emocji jakie towarzyszyły nam po tym odkryciu staraliśmy jak najlepiej zweryfikować wszystkie pozyskane dotychczas dokumenty i informacje. Chcieliśmy mieć pewność, że pamiątka ta rzeczywiście należała do poszukiwanego przez nas Józefa. Gdy wszystko się potwierdziło Ola zawiadomiła Arolsen Archives o chęci odbioru sygnetu. Procedury przebiegły bardzo szybko i pod koniec maja do prawnuczki Józefa dotarła przesyłka z depozytem. Sygnet na pewno był bardzo ważny dla Józefa Talagi skoro był z nim do momentu aresztowania. Jego głównym elementem jest wzór przeniesiony z odznaki pamiątkowej I Brygady Legionów Polskich, co pokazuje jak był dumny z bycia jednym z pierwszych polskich żołnierzy. A teraz ten bardzo symboliczny przedmiot został przekazany kolejnym pokoleniom.

Niesamowitości tej historii dodaje jeszcze fakt, że Ola Talaga opublikowała zdjęcie prosząc o pomoc w poprowadzeniu poszukiwań dokładnie w dniu i prawie w godzinie prawdopodobnej śmierci swojego pradziadka. To pokazuje, że trzeba  słuchać sercem, bo nasi zaginieni czekają na nasze działania.

Zaczęło się od jednego zdjęcia i ogólnych informacji z przekazu rodzinnego, potem trafialiśmy na kolejne informacje, które z czasem zaczęły układać się w coraz bardziej szczegółowy obraz losów Józefa. Oczywiście pozostało jeszcze dużo znaków zapytania, które trzeba jeszcze spróbować zweryfikować ale najważniejsze, że Ola posłuchała sercem i ruszyła w tą  niezwykła podróż do przeszłości.

Historia życia Józefa Talagi jest wspaniała i  zaszczytem dla mnie był udział w tych arcyciekawych poszukiwaniach  oraz w powrocie do  rodziny tak wspaniałej pamiątki!

CHWAŁA BOHATEROM CZEŚĆ ICH PAMIĘCI

PS.

Przesyłam do Państwa historię mojego pradziadka Józefa Talagi, o którym była opowiedziana historia na konferencji w Daleszycach o lasach Cisowskich. Tekst napisała Pani Urszula Borchardt, która pomagała mi odnaleźć historię pradziadka, a jego historia była dodana na grupie na Facebooku "zaginieni żołnierze".

Zadbałam o to, żeby był na liście więźniów Auschwitz oraz na spisie Polskich Legionistów. Po wojnie niestety wiele dokumentów nie ma, ale trzeba się cieszyć z tego co się odzyskało.

Pozdrawiam

Aleksandra Talaga

Mieszkańcy gminy Daleszyce pięknie uczcili 105 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Podczas uroczystości gminnej w dniu 11 listopada 2023 roku w Daleszycach w ramach obchodów wypuszczono w niebo białe gołębie i biało – czerwone balony.

W latach 1919–1936 rocznicę odzyskania niepodległości świętowano w Warszawie jako uroczystości o charakterze wojskowym. Po przewrocie majowym w 1926 roku obchody kolejnych rocznic były uroczystościami ściśle wojskowymi. W tym samym roku 8 listopada Józef Piłsudski jako prezes ministrów wydał okólnik ustanawiający ten dzień wolnym od pracy dla urzędników państwowych. Odtąd w tym dniu na placu Saskim w Warszawie Piłsudski dokonywał przeglądu pododdziałów, a następnie odbierał defiladę (po raz ostatni w 1934 roku). Podczas okupacji niemieckiej w latach 1939–1945 jawne świętowanie polskich świąt państwowych było niemożliwe. Organizatorzy przygotowywanych konspiracyjnie obchodów rocznicy 11 listopada, głównie w ramach małego sabotażu, byli narażeni na dotkliwe represje. W okresie PRL obchody rocznicy odzyskania niepodległości 11 listopada organizowane były również nielegalnie przez środowiska niepodległościowe w tym piłsudczykowskie. Święto Niepodległości obchodzone 11 listopada zostało przywrócone przez Sejm PRL ustawą z 15 lutego 1989 pod nazwą „Narodowe Święto Niepodległości”. Obecnie, obchody Święta Niepodległości z udziałem najwyższych władz państwowych odbywają się na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie, przed Grobem Nieznanego Żołnierza. W Daleszycach tęż mamy taki plac, na którym stoi pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego, który w 2016 roku odsłonięto w 90 rocznicę pobytu Piłsudskiego na ziemi daleszyckiej.

Od kilku lat obchody Dnia Niepodległości w Daleszycach rozpoczynają się na Rynku przy pomniku Marszałka Józefa Piłsudskiego, gdzie wiązankę składa delegacja z udziałem Burmistrza i przewodniczącego Rady Gminy W Daleszycach. W uroczystości w dniu 11 listopada 2023 roku było podobnie. Na wstępie przemówienie okolicznościowe do zebranych skierował Dariusz Meresiński – Burmistrz Miasta i Gminy w Daleszycach. W wydarzeniu wzięły udział delegacje władz samorządowych Gminy Daleszyce, radna powiatu Anna Kosmala, delegacja Okręgu Świętokrzyskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Daleszycach, Miejsko Gminnego Ośrodka Kultury, Biblioteki i Pomocy Społecznej w Daleszycach,  Nadleśnictwa Daleszyce, Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Daleszyckiej, Banku Spółdzielczego Daleszyce-Górno, a także szkół i jednostek OSP z terenu gminy Daleszyce oraz dzieci i młodzież a także mieszkańcy z gminy Daleszyce. Następnie uczestnicy obchodów w niepodległościowym marszu z udziałem licznych pocztów sztandarowych i orkiestry dętej przeszli na mszę świętą do Kościoła pod wezwaniem św. Michała Archanioła w Daleszycach.
O godzinie 10.00 w kościele parafialnym w Daleszycach została odprawiona msza święta pod przewodnictwem proboszcza Tadeusza Cudzika w intencji Ojczyzny.

Po mszy świętej wszyscy zgromadzeni na obchodach przeszli  na cmentarz parafialny, gdzie odczytany został apel poległych, złożono wiązanki pod pomnikiem poświęconym mieszkańcom ziemi daleszyckiej poległym w walkach o niepodległość. Delegacja  Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Daleszyckiej w składzie Anna Stępień, Grażyna Samburska i Stanisław Golmento złożyła wiązankę jako jedna z organizacji pozarządowych.

Historia Polski to chwile triumfu, ale również momenty, kiedy nasz kraj znikał z mapy świata. Dlatego 11 listopada jest tak ważnym świętem dla każdego Polaka. Ten dzień upamiętnia odzyskanie wolności w 1918 roku. Polska obchodzi w tym roku 105 rocznicę niepodległości. Wśród utworów literackich na temat miłości do Ojczyzny można znaleźć słowa znane i cenione, inspirujące przemyślenia oraz piękne poetyckie metafory między innymi takie jak:

  • „Patriotyzm nie polega na przekrzykiwaniu się kto Polskę bardziej kocha. Rzecz w tym, aby po cichu, z zaciętymi zębami, nieco pochylonym karkiem, ale z podniesioną głową żyć w niej i nie uciekać”. Aleksander Kamiński, „Kamienie na szaniec”
  • „Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości”. Józef Piłsudski.
  • „W szumie gołębi na starym rynku,/ W książce poety i na budowie,/ W codziennej pracy, w życzliwym słowie,/ Znajdziesz ją w każdym dobrym uczynku”. Antoni Słonimski, „Polska”.

Nasze rozważania o święcie Niepodległości Polski zakończmy cytatem z „Gawędy o miłości do ziemi ojczystej”  Wisławy Szymborskiej :

„Ziemio ojczysta, ziemio jasna,/ nie będę powalonym drzewem./ Codziennie mocniej w ciebie wrastam/ radością, smutkiem, dumą, gniewem./ Nie będę jak zerwana nić./ Odrzucam pusto brzmiące słowa./ Można nie kochać cię – i żyć,/ ale nie można owocować”.

Opracował : St. Golmento – sekretarz Zarządu TPZD
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Pana Michała Kapeli.

Dnia 9 listopada 2023 roku, w sali plenarnej OSP w Daleszycach, odbyła się I Konferencja pn.„Przyrodniczo-historyczne dziedzictwo Lasów Cisowskich”. Organizatorami była Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Radomiu oraz Nadleśnictwo Daleszyce, a honorowym patronatem objęli to wydarzenie, obecni na konferencji, Burmistrz Miasta i Gminy Daleszyce - Dariusz Meresiński oraz Prezes Świętokrzysko-Radomskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Leśnego - dr Jacek Koba.

Konferencja składała się z trzech paneli referatowych o tematyce przyrodniczo-historycznej, a prelegentami byli eksperci w swoich dziedzinach. Oprócz możliwości wysłuchania interesujących referatów, można było obejrzeć wystawę kolekcji elementów artyleryjskich p. Konrada Maja - znalezisk z okresu II wojny światowej.  Podziwiano repliki broni i ubioru powstańców styczniowych, wykorzystywane w ramach działań grup rekonstrukcyjnych, zaprezentowane przez dr Romualda Sadowskiego i p. Grzegorza Szymańskiego.

Wśród honorowych gości zaproszonych do udziału w konferencji był prawnuk Dionizego Czachowskiego, charyzmatycznego dowódcy Powstania Styczniowego  - pan Jan Chryzostom Czachowski, który doceniając wielkie zasługi dr Romualda Sadowskiego w kultywowaniu pamięci o Powstaniu Styczniowym i jego bohaterach nagrodził go okolicznościowym ryngrafem.

Pierwszy panel referatowy:

  1. Piotr Kacprzak, z-ca dyrektora RDLP w Radomiu - „Planowanie urządzeniowe i jego wpływ na obecny stan lasów Nadleśnictwa Daleszyce”;
  2. dr Jacek Koba, RDLP w Radomiu - „Walory przyrodnicze Lasów Cisowskich;
  3. Paulina Kaleta, Archiwum Państwowe w Kielcach - „Lasy Cisowskie w zbiorach Archiwum Państwowego w Kielcach”;
  4. Maria Domańska-Nogajczyk, UJK w Kielcach - „Powstanie Styczniowe w Lasach Cisowskich”.

 

 

Drugi panel referatowy:

  1. Urszula Oettingen, UJK w Kielcach - „Związki Józefa Piłsudskiego z Ziemią Daleszycką”;
  2. dr Tomasz Domański, Oddział IPN w Kielcach - „Lasy Daleszyckie w historii oddziału „Wybranieckich”;
  3. dr Romuald Sadowski: „Ubiór, uzbrojenie i wyposażenie Powstańców”;
  4. Konrad Maj, Archiwum Państwowe w Kielcach - „Umocnienia pancerne z 1944/45 roku”.

Trzeci panel referatowy:

  1. dr inż. Bartłomiej Kozak, Instytut Historii PAN w Warszawie - „Leśna kolej wąskotorowa w Lasach Cisowskich Styczniowych”;
  2. Piotr Kasprzak, z-ca dyrektora RDLP w Radomiu - „Działania w Lasach Daleszyckich, a wyzwania historyczne”;
  3. Adam Massalski, „Marian Sołtysiak - Barabasz  w moich wspomnieniach”;
  4. Tomasz Guz, nadleśniczy Nadleśnictwa Daleszyce - „Historia Józefa Talagi”.

Konferencja była ważnym naukowym wydarzeniem, wpisującym się w obchody 100. rocznicy powstania Lasów Państwowych oraz działaniem będącym inauguracją celebracji 105. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę – tuż przed Świętem Niepodległości. Była też miejscem prezentacji dwutomowej edycji książkowej zatytułowanej „Powstanie Styczniowe - Pamiętamy”, pięknie  opracowanej i bogato ilustrowanej  kroniki działań powstańczych 1863-1864 z opisem miejsc pamięci, której autorem jest Piotr Kacprzak, z-ca dyrektora RDLP w Radomiu.

Słuchacze z radością przyjęli informację, że planowane jest wydanie referatów w formie książkowej, aby, zgodnie ze społeczną misją instytucji Lasów Państwowych, utrwalać bezcenną wiedzę o naszej Małej Ojczyźnie, zaprezentowaną przez zacne grono prelegentów I Konferencji „Przyrodniczo-historyczne dziedzictwo lasów Cisowskich”.

Bożena Kraj        

PS.

Pani Bożena Kraj jest mieszkanką gminy Daleszyce i fascynatką zdarzeń historycznych na terenie Gminy Daleszyce. W dniu 9 listopada 2023r. na konferencji reprezentowała godnie Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Daleszyckiej. Serdecznie dziękujemy za reprezentację i ciekawy artykuł z konferencji .

St. Golmento – Sekretarz Zarządu TPZD

Jakże los nasz piękny, wzniosły! Gdzie idziemy – same głogi, gdzieśmy przeszli – róże wzrosły; więc nie schodźmy z naszej drogi!

Seweryn Goszczyński – belwederczyk, powstaniec

Kolaż z osobami wspomnianymi w tekście – opr. Bożena Kraj

Przy okazji nadchodzącej 193. rocznicy Powstania Listopadowego, doświadczamy uczucia  wdzięczności wobec uczestników tego historycznego zrywu, którzy w latach 1830-1831 z odwagą oddawali swe zdrowie i życie w obronie narodu, walcząc o Jego godność i prawo do samostanowienia. Wspominamy to wydarzenie w odniesieniu do Józefa i Marcjanny Zagrodzkich, dla których Cisów stał się kolebką rodziny już w początkach XVIII wieku.

          29 listopada 1830 roku, jak pisał Maurycy Mochnacki: „niebo było pochmurne, tak że zmierzch i noc w jeden moment przypadły”. Rozpoczęło się Powstanie Listopadowe. W grupie, która wyruszyła na Belweder byli bracia - oficerowie gwardii akademickiej: Nikodem Rupniewski - student Wydziału Prawa oraz Roch Rupniewski - inżynier i student Wydziału Nauk i Sztuk Pięknych. Był w Powstaniu jeszcze jeden Rupniewski, którego spotykali wcześniej w Warszawie, a potem na polu walki powstańczej – ich krewny Roman Kajetan.

Roman Kajetan Rupniewski – wnuk Józefa Zagrodzkiego urodzonego w Cisowie (ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie)

          Prawnuk Józefa z Cisowa, a wnuk Józefa Kajetana ur. w Cisowie - Roman Kajetan Rupniewski (1802-1892) był  synem Józefa – oficera Królestwa Polskiego i Petroneli z Zagrodzkich. Po śmierci rodziców opiekę nad nim i jego siostrą Marianną z wielką troską przejęli: Florian Straszewski - ziemianin, przedsiębiorca, filantrop – współtwórca krakowskich Plant (ulica i pomnik w Krakowie) oraz jego żona Józefa, siostra stryjeczna ojca Romana. Kilka lat później wspaniała opiekunka zmarła, zapisując dzieciom ziemię i dworek w Ruszczy Dolnej k. Połańca. Zadbano o edukację sierot - Romek uczył się u księdza Bouchera w Krakowie, a następnie spędził siedem lat w elitarnym wiedeńskim Theresianum.

          Wychowywany w otoczeniu wojskowych, w miłości do Ojczyzny, cieszył się, gdy Florian zawiózł go do Warszawy, aby rozpoczął naukę i służbę w artylerii gwardii konnej. Nie czuł pokory wobec carskich nakazów i głośno było o nim w Warszawie, gdy za nieregulaminową fryzurę został aresztowany, a nawet czasowo zdegradowany. W 1830, jako świeżo awansowany podporucznik, wraca do warszawskiej jednostki, aby wziąć udział w Powstaniu Listopadowym, odrzucając propozycję awansu i służby wojskowej na ziemi krakowskiej u boku pułkownika Henryka Dembińskiego.   

          Roman Kajetan przeszedł szlak kampanii 1831r. dowodząc 6. plutonem baterii: Grochów (25.02), Iganie (10.04), Złotoria (21.05.), Ostrołęka (26.05), Warszawa (wrzesień). Książę Jabłonowski, kapitan, podkreślał energię i waleczność Romana, który wyróżnił się szczególnie w bitwie pod Złotorią (nieprzerwany ostrzał, mimo odcięcia od reszty baterii i przerwy w zaopatrzeniu): „Pdp. Bem zaczyna strzelać i wywołuje kanonadę na całej linii, od 10 z rana do późnej nocy Bem i Rupniewski z dwóch dział strzelali”. Uczestnicząc w słynnej szarży Bema pod Ostrołęką, Roman skutecznie wyprowadził swoje działa przez most na prawy brzeg Narwy. Odznaczony został Krzyżem Złotym Virtuti Militari, po kapitulacji stolicy razem z armią przekroczył granicę pruską; do domu w Ruszczy powrócił po amnestii.

Lucyna z Łętowskich Rupniewska – żona Romana Rupniewskiego (ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie)

           Rupniewski został mężem pięknej Łucji Łętowskiej, córki oficera oraz ojcem Heleny i Jadwigi. Chrzestnym tej ostatniej był powstaniec, kpt. Erazm Różycki, społecznik, radca, potem prezes Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, zasłużony obywatel Kielc. Jego siostrzeniec Bolesław Łuniewski, dziedzic dworu Gnojno, zostanie zięciem Romana. Przeszłość rodziła wspomnienia - wizerunki żołnierzy, które Rupniewski malował przetrwały w zasobach Muzeum Narodowego Krakowa i Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Stefan Żeromski wspomniał w Dziennikach: „Na ścianach (dworu) do 80 rysunków, przedstawiających armię polską we wszystkich jej gatunkach i odmianach, […] oryginalne rysunki pana Rupniewskiego. Nader ładne i miłe”.

Akwarela kpt. Romana Kajetana Rupniewskiego – ułani  (polona.pl – domena publiczna)

          Wśród powstańców listopadowych swoją lekarską misję pełnił – Antoni Zagrodzki, syn Felicjana Zagrodzkiego – asesora w Stopnicy (wnuk Józefa Kajetana ur. w Cisowie, a prawnuk Józefa z Cisowa. Od 1825 roku studiował na Wydziale Lekarskim w Warszawie. Podczas wybuchu Powstania Listopadowego zgłosił się do służby jako lekarz batalionowy i pracował w szpitalu polowym. Przypuszcza się, że został poważnie ranny podczas służby i przewieziony do Głównego Szpitala Wojskowego podczas walk w Warszawie we wrześniu 1831. O jego śmierci powiadomili żołnierze weterani.

Akwarela - kpt. Romana Kajetana Rupniewskiego – gwardia Napoleona (polona.pl – domena publiczna)

          Na powstańczym szlaku walczył były kapitan gwardii Napoleona, Francuz Ferdynand Guyot ożeniony z Izabelą Zagrodzką - wnuczką Józefa urodzonego w  Cisowie. Ich ślub odbył się w Warszawie w 1827 roku, a już w 1831 Ferdynand walczył w korpusie Chrzanowskiego i został potem kawalerem  Krzyża Złotego Virtuti Militari,  Po dostaniu się do niewoli rosyjskiej, został wywieziony w głąb Rosji, ale szczęśliwie uwolniony w kwietniu 1833r. powrócił do domu.

          Stanisław Marszycki z Kielc, którego przodkiem był Józef Zagrodzki z Cisowa, wspominał powstańcze historie w rodzinie. Jan Kanty Rychlicki – stryjeczny pradziad jego żony Heleny, studiował z późniejszym belwederczykiem, powstańcem listopadowym Rochem Rupniewskim na Wydziale Nauk i Sztuk Pięknych, a w 1831 roku odrzucił atrakcyjną ofertę pracy w sądzie, aby wstąpić do oddziałów powstańczych. Podczas wyprawy Zaliwskiego, został aresztowany, internowany i deportowany na statku „Hebe” do USA. Był współzałożycielem Komitetu Polskiego. Osiadł w Missouri, gdzie pracował jako inżynier. Jego córka Maria Józefina Rychlicka była jedną z dwóch pierwszych kobiet, które w 1873 r. ukończyły Uniwersytet w St. Louis. Jakże smutnym doświadczeniem był los wdowy Barbary Giller z rodziny. Jej dwóch synów wstąpiło do oddziałów Gwardii Ruchomej w Kielcach. Serce matki nie potrafiło się z tym pogodzić. Napisała list, którego fragment cytujemy: „Jako bolejąca matka udaję się do Wielmożnego Prezydenta, jako ojca ludu miasta i cierpiącej ludzkości opiekuna z prośbą, aby syna mego, Feliksa Gillera, jedyną podporę moją od powołania uwolnić łaskawie raczył”. Niestety, syn opuścił już Kielce, a nieco później odnotowano jego śmierć jako żołnierza. Brat Feliksa – Antoni Giller, wcześniej od brata zmobilizowany, szczęśliwie powrócił do domu.

          W te listopadowe dni zadumy myślimy również o tych Wszystkich, których połączyła idea Powstania Listopadowego, o tym, jak wyraźny ślad zostawili po sobie w kraju i na obczyźnie, o Tych, których znamy z lekcji historii i o Tych, których imion nigdy nie poznamy, aby to, o czym z nadzieją pisze powstaniec, kapitan Seweryn Goszczyński spełniło się: „Sadźmy przyjacielu róże! Idźmy, szczepmy! Gdy to znuży, świat wiecznego wypocznienia da nam milszy kwiat od róży: łzy wdzięczności i wspomnienia”. Cześć i chwała Bohaterom!

B. Kraj, A. Pacek, A. Wellem z d. Karpińska (Niemcy),  M. Kowalski (Francja), R. Wilczyński

         To wzruszające, że w dzisiejszym świecie, pełnym wyzwań, potrafimy pochylić się nad historią naszej Małej Ojczyzny – Ziemi Daleszyckiej; losy Przodków, nawet tych, których nie znamy z imienia, mają dla nas znaczenie. Obdarzamy ich modlitwą i celebrujemy rocznice wydarzeń, które miały wpływ na losy naszego narodu. Czy możemy dowiedzieć się więcej o przeszłości, na przykład – nie wychodząc z domu? Tak, online. Ta odpowiedź, chociaż brzmi prozaicznie w tym miejscu, pomoże podjąć wędrówkę przez dzieje rodziny, odkrywającą chociaż tylko „okruchy” jej historii.

        Urodzeni około 1700 roku Józef Antoni Zagrodzki herbu Syrokomla i Marcjanna Kuklińska z Górna byli związani z Cisowem i Daleszycami. Józef prawdopodobnie pochodził z terenów, które Jan Długosz uważał za ziemię krakowską. W Herbarzu rodów Małopolski znaleźliśmy informację o nim i o jego potomkach, którzy, pragnąc studiować, musieli rosyjskiemu zaborcy udowodnić pochodzenie. Dzięki temu wiemy też, że Józef pełnił funkcję subdelegata grodzkiego chęcińskiego. W maju 1727 roku Józef i Marcjanna przeżywali swój ślub w kościele w Daleszycach. Udzielił go Sebastian Hińcza, od 1727 r. proboszcz daleszycki, a potem kanonik kapituły kieleckiej. Mszę koncelebrował ks. Jan Szyszczyński, wikariusz i kapelan domu szpitalnego, a później proboszcz.

         Mówi się, że synowiec Jana Chryzostoma Paska był właścicielem tej urokliwej wioski w 1701 roku.  Jan Chryzostom, sarmata, uczestnik odsieczy wiedeńskiej pod koniec życia wspomina w Pamiętnikach: „Na drugi dzień Bożego Narodzenia 1702r. byłem w Cisowie u JP. Paska, człowieka haniebnie poczciwego, który jako mi rad był, niepodobna opisać. W domu swoim szlachcic to porządny bardzo, wesoły i przystojny […]. Darował mi szkatułę kieleckiej roboty, mosiądzem nabijaną, […] stół marmurowy nakładany, puzdro szlifowane i bardzom się tam miał dobrze”. A było to w czasie wojny ze Szwedami. Warto dodać, że w 1702r. i kolejnym wielmożna Krystyna Paskowa z Górna została matką chrzestną Janka Morzysza i Agnieszki Stępień z Cisowa.

       Młodzi Zagrodzcy zamieszkali w Cisowie, którego Józef był administratorem przez około 12 lat. Można przypuszczać, że miejscem zamieszkania był, położony w zachodniej części wioski, dwór murowano-drewniany, którego okolicę nazywano Zadedworze/Zadworze, a zespól folwarczny również się tam znajdował. W dokumentach zapisano o małżonkach „ex Aula Cisów” – z dworu w Cisowie. Z wielkim wzruszeniem mogliśmy niedawno podziwiać kamienne podpiwniczenie dawnego dworu (w obecnej zabudowie) z pięknym łukowym stropem, łukowymi otworami okiennymi i czerwoną cegłą na posadzce, a także imponujące narożniki (niczym w budowlach obronnych) - charakterystyczne elementy architektury z końca XVII i początku XVIII wieku.

 Foto B. Kraj -  prawdopodobne miejsce lokalizacji dworu Józefa z Cisowa  

         Cóż powiedzieć o życiu w tamtych czasach w cisowskiej, miodowej krainie – cudzie natury, o dolinie z bystrym, choć niewielkim strumieniem, położonej wśród sosnowych i bukowych lasów, aksamitnie otulających zbocza gór; o pracy na polu, w lesie, na łące, w gospodarstwie, w warsztacie, przy stawach; każdy na swoim miejscu według talentów, obowiązków, w poczuciu odpowiedzialności za rodzinę w trudnych czasach rządów królów Augusta II Mocnego, jego syna oraz Stanisława Leszczyńskiego. Życie codzienne trudne, ale i pełne radości. W latach 1727-1740 w daleszyckiej parafii udzielono wielu ślubów, a co najmniej osiem wesel odbyło się w Cisowie. W tym samym okresie miały miejsce narodziny i chrzty dzieci rodzin o nazwiskach: Broda, Brożyna, Durlej, Fąfara, Furmankiewicz, Gonciarz, Kłobukowski, Król, Kończak, Krawiec, Mochocki, Małyga, Maruszak, Nowicki, Oszczypała, Pastuszka, Smal, Smuga, Stępień, Teliga, Wiącek, Wójcik, Wójt. Sto lat później w Cisowie było już 35 domów i 196 mieszkańców.

          Marcjanna Zagrodzka miała przyjemność być matką chrzestną pięciorga dzieci w Cisowie, łącząc obowiązki żony Józefa i matki ich ośmiorga pociech: Joanny, Agnieszki, Franciszka, Józefa, Dominika, Róży, Stanisława, Michała. Wspólny chrzest dwojga dzieci z Cisowa: Joanny Zagrodzkiej  i Heleny – córki urodzonego Macieja (przypuszczalnie pełniącego pewną funkcję we dworze) i Teresy Kłobukowskich odbył się w maju 1728 roku. Ich rodzicami chrzestnymi zostali: Zofia i Maciej Pawłowscy - kapitan i ekonom oraz Marianna i Michał Klimowicz h. Kościesza, krewny Józefa Zagrodzkiego – komisarz biskupa krakowskiego. Ponad dwadzieścia lat później Michał Klimowicz, wg źródeł kościelnych, już jako wdowiec i cześnik smoleński poślubi dwórkę Ludwiki Potockiej, wojewodziny kijowskiej. Wśród licznych świadków tego ślubu wymieniono: Józefa z Wielkich Kończyc - kasztelana krakowskiego, Józefa Potockiego, wojewodę kijowskiego, hetmana wielkiego koronnego. Warto wspomnieć, że ten sam Michał Klimowicz będzie teściem Konstancji – ciotki Floriana Straszewskiego h. Radwan (pomnik na Plantach w Krakowie) i właśnie Florian zostanie kiedyś opiekunem prawnuków Józefa Zagrodzkiego z Cisowa.

 

 Foto B. Kraj - prawdopodobne miejsce lokalizacji dworu to teren Nadleśnictwa w Cisowie 

 

Dostępna dokumentacja pozwala poznać losy tylko synów małżeństwa Zagrodzkich. Józef Kajetan i Michał Zagrodzcy h. Syrokomla rozpoczynają pracę i zakładają rodziny. Józef  poślubił Konstancję Kułagowską z dworu w Kopcowej Woli – ślub w Leszczynach. Józef pracował jako ekonom (Górno, Tumlin), był dzierżawcą wsi Brody i pisarzem probendowym biskupa Kajetana Sołtyka, którego sekretarzem był stryj Konstacji - Grzegorz Kułagowski, dr obojga praw.

Michał ożenił się z Anną Dębowską. Od początku jako ekonom związany był z dworem Leona Kochanowskiego h. Ślepowron w Szczecnie - chorążego, cześnika sandomierskiego i posła na sejm. W aktach zw. z Michałem i Anną spotykamy określenie: ex Aula Szczecno (z dworu Szczecno), gdzie często w dworskiej kaplicy odbywały się chrzty dzieci Kochanowskich i Zagrodzkich, a pierworodna córka Michała – Agnieszka została chrześniaczką Leona i jego matki Anny Kochanowskiej, kasztelanki radomskiej. Pracę Michała kontynuował  jego zięć Jan Wojciechowski, który jako komisarz Dóbr Szczecna  pracował u Kochanowskich, a potem w ich majątkach bliżej Warszawy i został nawet burmistrzem w Przytyku, miejscowości, w której około 200 lat wcześniej odbył się ślub Doroty Podlodowskiej (córki właścicieli Przytyku) i poety Jana Kochanowskiego – krewnego przodków rodziny Kochanowskich ze Szczecna.

          Realizując projekt „Józef Zagrodzki z Cisowa – okruchy historii” mamy nadzieję, że te obrazy z życia mieszkańców Cisowa w XVIII wieku, a potem obrazy aktywności jego potomków w trudnych okresach dziejów naszego narodu pozwolą poszerzyć wiedzę o przeszłości naszej Ziemi Daleszyckiej i regionu. Cisów na zawsze pozostanie kolebką tej gałęzi Zagrodzkich.

 

„Kiedy mię zmylą drogi tęsknot mych bezkresne, przyjdę, tułacz bezdomny, w borów mych tajniki,  zasłucham się w piastuńczy dębów szum – i wskrześnę, a może mocny będę – jak tych puszcz strażnik!

Przyjdę w bór świętokrzyski, w sosen ciemną zieleń, w mej dziecięcej fantazji chram zaczarowany … .   

                                                  Jan Gajzler, wuj Krzysztofa Kąkolewskiego, potomka Józefa z Cisowa

 

Bożena Kraj, Anna Pacek, Agnes Wellem z d. Karpińska (Niemcy),

Michel Kowalski (Francja), Rafał Wilczyński