Zarząd Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Daleszyckiej serdecznie dziękuje wszystkim członkom, sympatykom, wolontariuszom oraz przedstawicielom instytucji i podmiotów, za pomoc w działaniach społecznych w 2023 roku.

Cieszymy się, ze mimo trudnej sytuacji ekonomicznej, w 2023 roku udało się nam zrealizować różne przedsięwzięcia. W rozmowie i ocenie ludzi z zewnątrz TPZD jest jedną z najbardziej aktywnych organizacji pozarządowych na terenie gminy Daleszyce bo:

  • aktywnie uczestniczy w obchodach świąt państwowych i składaniu wiązanek w czasie uroczystości patriotycznych,
  • organizuje stoiska informacyjne na temat historii Ziemi Daleszyckiej podczas Jarmarku na Michała w Daleszycach i Bazarze Rzemiosła w Kielcach oraz w innych miejscach na terenie powiatu kieleckiego i województwa świętokrzyskiego.
  • organizuje w czasie wakacji spotkania integracyjne dla osób z niepełnosprawnościami, dofinansowane z grantów Samorządu Województwa Świętokrzyskiego i darowizny finansowej Fundacji Studenckiej „Młodzi Młodym” a także wkładu własnego TPZD .

  • gromadzi na stronie internetowej TPZD tpz-daleszyce.pl dużo materiałów o charakterze historycznym, kulturalnym oraz ekologicznym, zachęcając mieszkańców do aktywności społecznej.
  • realizuje różne działania i pomysły na rzecz pożytku publicznego mieszkańców Ziemi Daleszyckiej, które edukują oraz zachęcają do aktywnego i wspólnego działania.

W 2023 roku udało nam się uzyskać grant na 3 letnie działanie pod nazwą „W kręgu młodzieży i rodziny”, ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Funduszu Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030. W ramach tego zadania są i będą realizowane następujące inicjatywy :

  1. W latach 2023-25 w czasie wakacji prowadzona jest akcja społeczna pod nazwą Pomóżmy dzieciom spędzić eko - logiczne wakacje”. Celem akcji jest zainteresowanie dzieci, młodzieży i osób dorosłych problematyką ochrony środowiska i ekologii w trakcie spotkań wakacyjnych zakończonych piknikiem edukacji ekologicznej w 12 miejscowościach na terenie Ziemi Daleszyckiej i gmin sąsiednich.

 

  1. Organizacja w 2025 roku społecznego klubu rodzinnego w Daleszycach, który będzie funkcjonował poprzez zatrudnienie animatora czasu wolnego i osób do prowadzenia zajęć plastycznych, wokalnych i filmowych. Będzie także możliwość wypić kawę lub herbatę. Organizacja klubu zostanie przeprowadzona w wynajętym lokalu.

  2. W ramach spotkań dla młodzieży i osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin odbywać się będą dyżury wsparcia psychologicznego i doradztwa zawodowego dla młodzieży.

  3. W projekcie przewidziano wsparcie instytucjonalne dla TPZD, którego celem jest wzmocnienie zasobów materialnych i osobowych poprzez sfinansowanie kursu dla 3 osób – animatorów czasu wolnego, zakup gier wielkoformatowych do zajęć na zewnątrz  (szachy, warcaby, cymbergaj) oraz dofinansowanie serwisu podstrony internetowej projektu oraz prowadzenia usług administracyjno-księgowych dla TPZD.

Zajęcia w czasie wakacji w 2023 roku pokazały duże zaangażowanie członków i różnych instytucji, którym chcemy serdecznie podziękować w  zwłaszcza dla:

a) członków i wolontariuszy spotkań oraz pikników : Alicja Furmanek, Teresa Dziopa, Anna Stępień, Beata Maciejewska, Barbara Jeziorska, Grażyna Samburska, Barbara Solewicz, Jan Urbański, Rafał i Paweł Solewicz oraz dla Karoliny Mazurczak za projekty graficzne plakatów a także Stanisława Golmento za pomysły w działaniach oraz pisanie projektów i wniosków grantowych.

b) sołtysów z miejscowości Smyków – Joanna Witkowska, Kranów - Ewelina Miernik, Komórki – Justyna Polak za współorganizację wakacyjnych pikników ekologicznych.

c) Prezesów OSP w Smykowie – Kazimierz Maciejewski, OSP Komórki – Dominik Zarębski, za pomoc w czasie wakacji przy organizacji zajęć edukacji ekologicznej dla dzieci,

d) instytucji i podmiotów wspierających działania organizacyjne oraz fundatorów nagród :

-   Miejsko Gminny Ośrodek Kultury w Daleszycach – za systematyczną współpracę na rzecz organizacji imprez kulturalnych:  https://www.mgok.pl/

-   Nadleśnictwo Lasów Państwowych w Daleszycach za prelekcje i spacery edukacji leśnej dla dzieci w czasie wakacji:  https://daleszyce.radom.lasy.gov.pl/

-   Fundacja Studencka „Młodzi Młodym” za darowiznę finansową w kwocie 1290 zł na organizację zajęć integracyjnych dla osób niepełnosprawnych: https://fsmm.pl/

-   Przedsiębiorstwo Wielobranżowe „Eko-Kwiat” sp. z o. o. Wola Jachowa za współpracę przy edukacji ekologicznej dla dzieci w czasie wakacji:   https://www.ekokwiat.pl/

-   Fundacja „Odzyskaj Środowisko” w Kielcach za ciekawe stoisko podczas pikniku ekologicznego w dniu 30.08.2023r. w Daleszycach: https://odzyskajsrodowisko.pl/


Wszystkim, którzy cokolwiek wnieśli do naszego wspólnego działania – DZIĘKUJEMY !

Wśród wielu członków TPZD a jest ich 38 osób, są tacy, którzy niewiele chcą pomagać a czasem trzeba im przypominać o zapłaceniu zaległej niewielkiej składki, która wynosi 20 zł.  Wiele osób mogło by dać o wiele więcej pracy społecznej czy też włączyć się w realizację nowych, swoich pomysłów. Szukamy ambitnych osób, którym na sercu leży działanie społeczne na rzecz środowiska gminy Daleszyce.

W 2024 roku planujemy w wynajętym lokalu uruchomić  "Punkt Inicjatyw Społecznych TPZD w Daleszycach" w zakresie udzielania informacji dla rodzin osób z niepełnosprawnościami , prowadzenia doradztwa zawodowego dla młodzieży w celu większej pomocy i aktywizacji  zawodowej dla osób pozostających bez pracy lub wchodzących na rynek pracy oraz organizacji ciekawych spotkań integracyjnych dla mieszkańców Ziemi Daleszyckiej.

Dzielcie się waszymi pomysłami, dobrymi praktykami i inicjatywami. Wspólnie na pewno uda nam się zrobić więcej. Dajmy się poznać jako grupa osób kompetentnych, przyjaznych, wsłuchujących się w potrzeby mieszkańców, pracujących na rzecz rozwoju regionu. Wspólnym marzeniem jest to, żeby plany i aspiracje ludzi, którzy urodzili się, mieszkają i kształcą w naszym regionie, mogły być tu realizowane. Chcemy pozytywnie zmieniać otaczającą nas rzeczywistość.

 

Mottem naszych działań niech będą słowa Henry’ego Forda: „Połączenie sił to początek, pozostanie razem to postęp, wspólna praca to sukces”. 

Zapraszamy do współpracy.

 

Fryderyk Chopin – M. Wodzińska, domena publiczna

Czy jest możliwa, w kontekście życia najwybitniejszego polskiego kompozytora i pianisty Fryderyka Chopina (1810-1849), prezentacja „okruchów historii” życia potomków, bliższej i dalszej rodziny Józefa Zagrodzkiego, subdelegata grodzkiego chęcińskiego, mieszkającego od ok. 1728 w Cisowie, w daleszyckiej parafii? Dzięki opracowaniom naukowym, herbarzom, dostępowi do archiwów i portali genealogicznych, dokonanie takiej próby może mieć miejsce, choć wydaje się być dużym wyzwaniem.

Fryderyk Skarbek (polona.pl domena publiczna) akt chrztu Fryderyka Chopina

 

          Fryderyk Chopin przyszedł na świat w Żelazowej Woli jako syn Mikołaja Chopina i Justyny z Krzyżanowskich. Syn właścicieli dworku i uczeń pana Mikołaja - Fryderyk Florian Skarbek, po którym mały Chopin otrzymał imię, uważany jest za jego ojca chrzestnego (zastąpiony w kościele per procura). Skarbek został doktorem ekonomii, poetą, pisarzem, redaktorem, wydawcą,  profesorem Uniwersytetu w Warszawie i utrzymywał z rodziną Chopinów przyjazne kontakty. Wiosną 1838 roku żoną Fryderyka Skarbka została Pelagia Rutkowska. Jej siostrą cioteczną była Aleksandra Chwalibóg, która w 1844 r. w kieleckiej katedrze wyszła za mąż za wdowca Erazma Różyckiego i to właśnie Aleksandra i Erazm Różycki, przez jego siostrę – Ludwikę, byli wujostwem dla Bolesława Łuniewskiego, dziedzica Gnojna. Bolesław Łuniewski został zięciem kpt. Romana Kajetana Rupniewskiego, kawalera Virtuti Militari - wnuka Józefa Zagrodzkiego ur. w daleszyckim Cisowie. Erazm Różycki - krewny i przyjaciel kpt. Rupniewskiego, był zasłużonym obywatelem Kielc, bohaterem powstań narodowych, kawalerem Virtuti Militari, prezesem Tow. Kredytowego Ziemskiego w Kielcach, przewodniczącym Rady Zakładów Dobroczynnych pow. kieleckiego, który skutecznie wspierał powstanie szpitala św. Aleksandra w Kielcach.

          Pierwszy występ Fryderyka odbył się w warszawskim Pałacu Radziwiłłowskim 24 lutego 1818 roku. W opisie tego wydarzenia często cytowane są słowa: „W przeciągu wieczora grał młody Chopin, dziecię w ósmym roku. Obiecuje,  jak twierdzą znawcy, zastąpić Mozarta, tak rychło zaczyna komponować”. Zdania zapisane przez obecną na koncercie Aleksandrę z Tańskich,  pochodzą z jej pamiętnika „Historia mego życia”. Autorka była teściową Konstantego Grodzickiego - potomka Józefa z Cisowa, który ożenił się z Marią Stefanią Tarczewską, córką Aleksandry i jej męża Marcelego – wybitnego prawnika. Konstanty Grodzicki, zięć Tarczewskich, urodzony w 1821 roku w Klępiu Górnym – gmina Stopnica, powiat buski, był prawnukiem Józefa Zagrodzkiego ur. w daleszyckim Cisowie, a siostrzeńcem powstańca listopadowego – w/w kpt. Rupniewskiego. Ojciec Konstantego - Józef Grodzicki – posesor w Klępiu Górnym, pochodził z rodu herbu Łada, którego gałęzie rodzinne sięgają Piastów. Mama Konstantego - Teodozja, córka oficera Księstwa Warszawskiego Józefa Rupniewskiego oraz Petroneli z Zagrodzkich, była wnuczką Józefa Kajetana Zagrodzkiego ur. w Cisowie, a prawnuczką Józefa Zagrodzkiego z Cisowa.

          Wspomniany wyżej występ małego Fryderyka, jak jeszcze kilka innych, zorganizowany został przez Towarzystwo Dobroczynności, m.in. z inicjatywy pięknej i aktywnej społecznie Zofii Zamojskiej (ur. 1778) z domu Czartoryskiej. Zofia i ordynat Stanisław Kostka Zamojski byli prapradziadkami hrabiego Jerzego Potockiego, męża sióstr Straszewskich (w odstępie czasowym), których przodkiem był  Józef Zagrodzki ur. w Cisowie. Jerzy Potocki, „wysoki, przystojny, z wąsem, w rembrandtowskim berecie”(Dzien. Zach. Hektary Historii), jako człowiek wielkiego serca, razem z rodziną potomków Zagrodzkich z Cisowa - Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, chronił Żydów przed niemieckim okupantem.

           Jednym z miejsc, w których Fryderyk Chopin koncertował był Pałac Błękitny w Warszawie - własność prapradziadków hrabiego Jerzego Potockiego – Zofii Czartoryskiej i Stanisława Zamojskiego. Pisano, że Fryderyk wystąpił tam jako sześciolatek, a potem jako dorastający młody człowiek był serdecznie oklaskiwany i jak pisał F. Hoesick: „cieszył się względami kobiet, począwszy od ordynatowej Zamoyskiej i jej córek, a skończywszy na księżnie Adamowej Czartoryskiej, a swą grą czarował wszystkich, […]  i jako akompaniator do śpiewu nie miał sobie równego”. Wśród córek Zamojskich obecnych na koncertach była Celestyna Gryzelda Zamojska, prababcia hrabiego Jerzego Potockiego.

Pałac Błękitny – B. Belotto,  domena publiczna

          Warto wspomnieć, że z dworem księcia K. Adama Czartoryskiego i jego żony Izabelli w Puławach (pra(3)dziadkowie hrabiego Potockiego) związana była jako podopieczna księżnej, wspomniana wyżej, Aleksandra, teściowa potomka Józefa z Cisowa - Konstantego Grodzickiego. Jej ojciec Ignacy Tański był sekretarzem księcia Czartoryskiego i jako poeta, tworzył dla swojego pracodawcy okolicznościowe utwory i dramaty, wydane potem jako „Wiersze i pisma różne”. Jak Aleksandra wspomina „Mieliśmy dom osobny, opasany ślicznym ogrodem”, a mała Olesia (jak nazywała ją Izabella) razem z rodziną mogła tam pozostać, nawet po nagłej śmierci jej ojca Ignacego. Korzystając jednak z innej propozycji Czartoryskich, Aleksandra z rodziną przeniosła się do „apartamenciku prześlicznie umeblowanego” w Pałacu Błękitnym Zamojskich, który znajdował się w tzw. „Nowych Atenach”, gdzie mieszkało wielu profesorów, muzyków i literatów.

Izabella Czartoryska – domena pub. Adam. K. Czartoryski – domena pub.

                  Około1829 roku, Klementyna Tańska, ciotka Stefanii – żony Konstantego Grodzickiego (potomka Józefa z Cisowa), już jako znana redaktorka, pedagog i pisarka, w której powieściach rozczytywał się Fryderyk Chopin i jego siostry, urządziła w apartamencie Pałacu Błękitnego Zamojskich mały salon artystyczny, którego gośćmi był również młody Fryderyk i Kazimierz Brodziński. Kiedy w 1830 roku zabrakło biletów na drugi marcowy publiczny koncert Fryderyka Chopina w Teatrze Narodowym, Klementyna poślubiona przez Karola Hoffmana – znanego prawnika, historyka, działacza i wydawcę, nie wahała się napisać do sióstr Fryderyka: "Jeżeli można mieć jeszcze lożę parterową na zajmujący koncert Brata Pań moich, na poniedziałek, niezmiernie bym była za odstąpienie jej wdzięczna". 

Klementyna z Tańskich Hoffmanowa - domena publiczna

          Ważne miejsce w życiu Chopina w Warszawie odgrywały koncerty w salonie księcia Ludwika Czetwertyńskiego i kontakty z nim i jego żoną Idalią, która śledziła i wspierała rozwój artystyczny Fryderyka, a jak pisał Franciszek Liszt: „sama uprawiała muzykę i była rozmiłowana w jej pięknie”. Warto dodać, że stryj potomków Józefa z Cisowa – Wolfgang Rupniewski poślubił Pelagię Olizar-Wołczkiewicz (ur. w Piotrkowicach), a jej dziadkowie: ks. Mikołaj Adam i Konstancja Światopełk-Czetwertyńscy byli przodkami wspomnianego wyżej księcia Ludwika. Właśnie w jego pałacu, w 1825 roku, usłyszał utalentowanego artystę książę Antoni Radziwiłł, kompozytor i mecenas sztuki, który zapraszał potem Fryderyka do Antonina. Właśnie tam, w 2010 roku (100-lecie urodzin Chopina), w ramach zmagań pianistycznych Międzynarodowego Konkursu „Chopin dla najmłodszych” wyróżnienie zdobyła Klara Aleksandra, której przodkiem był Józef Zagrodzki z Cisowa - do końca studiów pianistycznych (2019 r.) stypendystka Burmistrza Miasta i Gminy Daleszyce.

Zdjęcia i kolaż – B. Kraj (promocja wydarzenia)

        Napisano: ”Mieć u siebie Fryderyka Chopina, słyszeć go grającego, należało do najwyższej rozkoszy, jakie wówczas Warszawa dać mogła”, malował on bowiem polski krajobraz  nutami i była w tym „Polska, od zenitu Wszechdoskonałości dziejów wzięta” (C.K. Norwid). Piękna muzyka Chopina, była tą, w której ”zamknął moce śpiewające” i jak w wierszu  Brandstaettera: „Nie wyobrażam(y) sobie bez niej Polski, Fryderyku”.

B. Kraj, A. Pacek, A. Wellem z d. Karpińska (Niemcy),

M. Kowalski (Francja), R. Wilczyński

Muzeum Narodowe w Krakowie – domena publiczna

 

         Z okazji nadchodzącej 161. rocznicy Powstania Styczniowego, wspominamy jego Bohaterów, którzy pragnąc wyprowadzić Ojczyznę ze stanu ucisku i poniżenia, walczyli z rosyjskim zaborcą. W poczuciu wielkiej miłości do kraju rodzinnego i odpowiedzialności za jego losy ochotnicy wstępowali np. do oddziału powstańczego Antoniego Jeziorańskiego, potomka Józefa Zagrodzkiego z Cisowa: „Tysiąc kilkaset żołnierzy w porządku wojskowym z lśniącą się bronią, … powiewały chorągwie narodowe, to z Orłem, to z Pogonią, to z Matką Boską. Pieśni nasze, jak Boże coś Polskę, Chorał, na przemian odzywały się”. Ze łzami w oczach, ale i z nadzieją, chociaż nie bez lęku, powtarzano rotę przysięgi.

Kolaż B. Kraj, zdjęcia – domena publiczna i archiwum rodziny Zagrodzkich

          A później ruszyli w daleką drogę i pod Małogoszcz, gdzie miała miejsce jedna z najtragiczniejszych i największych bitew tamtych czasów, a wiążą się z nią losy rodziny Józefa z Cisowa. 24 lutego 1863 roku, siły powstańcze połączonych oddziałów generałów Langiewicza i Jeziorańskiego - potomka Józefa Cisowa, odpierały ataki wojsk rosyjskich, napierających z trzech kierunków, pod dowództwem mjr. Gołubowa, płk. Czengierego i ppłk. Dobrowolskiego. Po kilkugodzinnej bitwie, której liczne opisy zachowały się, sytuacja na polu bitewnym, pomimo heroicznej postawy walczących Powstańców, stawała się coraz bardziej dramatyczna. Małogoskie łąki, biało oprószone, z zastygłymi na suchych badylach soplami lodu, prowadziły Powstańców, walczących w nierównej potyczce, ku rzece Łososinie - Wiernej Rzece. Jak pisała B. Wachowicz: „uciekali tędy, po śniegu rozkisłym, rzucali się w ciemną wodę, szli, szli, umierali w magierach z czerwonej krwi miast sukna. Upadły im dawno w błoto konfederatki, przez Norwida zwane czapką ranną”. Pole bitewne i podpalony Małogoszcz spłynęły krwią. Mogiła zbiorowa wspomina o, co najmniej 175 poległych Powstańcach, mówi się o kilkudziesięciu rannych, których Rosjanie z okrucieństwem dobijali.

Zdjęcie – domena publiczna

          Świadkiem wydarzeń poprzedzających bitwę była kurierka oddziału Mariana Langiewicza - Jadwiga Prendowska z Wojciechowskich (1832-1915). W jej Wspomnieniach zanotowała:„Trafiłam na chwilę połączenia oddziałów Jeziorańskiego z Langiewiczem. Szergi stały uszykowane na rynku, jenerał witał je i robił przegląd”. Wspólnym przodkiem Jadwigi Prendowskiej i Lucyny, żony kpt. R. Rupniewskiego, powstańca listopadowego - wnuka Józefa ur. w Cisowie, był Aleksander, brat Stefana Czarnieckiego - hetmana polnego koronnego I Rzeczypospolitej. Jest też daleszycki wątek w rodzinie kurierki Jadwigi Prendowskiej. Jej siostrzenica Maria E. Reklewska poślubiła Bronisława Radwana, którego dziadek Antoni Radwan, urodzony w Cisowie w 1769, miał też wnuczkę  Salomeę Radwan, a jej mężem został Leon Sokołowski - potomek Józefa Zagrodzkiego z Cisowa.

          O pobycie w kwaterze Langiewicza, na plebanii, której gospodarzem był ksiądz Nestor Bieroński (1816-1899), wspominał gen. Antoni Jeziorański, prawnuk Józefa Zagrodzkiego urodzonego w Cisowie: „W kwaterze Langiewicza zastałem stół nakryty, na nim dokoła poustawiane talerze - samowar kipiał, a wokoło niego sztab licznie zebrany. Po przywitaniu wziął mnie Langiewicz pod rękę. Za nami weszli ks. Kotkowski, płk. Czachowski, płk. Ulatowski, Trąbczyński, Lewkiewicz, sekretarze sztabu i kilku innych”. Ciekawostką jest, że szwagier proboszcza Bierońskiego, Stefan Mackiewicz, wdowiec z dziećmi po siostrze proboszcza małogoskiego - Anieli, był wtedy wujem dla Natalii, żony generała Antoniego Jeziorańskiego - potomka Józefa z Cisowa. Proboszcz Bieroński, profesor kieleckiego Seminarium i prałat kieleckiej katedry był wielkim patriotą i często tłumaczył się ze swej działalności. Po bitwie małogoskiej, m.in. za wsparcie, które okazał walczącym, został aresztowany i po pobycie w areszcie chęcińskim, znalazł się też w warszawskiej Cytadeli.

Zdjęcie – domena publiczna

          Generał Antoni Jeziorański (1821-1864) był synem Franciszka K. Jeziorańskiego, oficera wojsk polskich i Marianny z Zagrodzkich - wnuczki Józefa  urodzonego w Cisowie. Wychowany patriotycznie, całe swoje życie poświęcił na rzecz walki „za wolność Waszą i naszą”, odrzucając wygody życia dobrze sytuowanej rodziny. W czasie Wiosny Ludów, walczył na Węgrzech w pułku jazdy Legionu Polskiego, awansując na adiutanta Wysockiego. Uczestniczył w zwycięskiej wojnie Imperium Otomańskiego przeciw Rosji i prowadził działania dyplomatyczne w Belgradzie. Był konspiratorem, w 1861 roku osadzonym w X Pawilonie Cytadeli. Uwolniony, przygotowywał się do Powstania, które wybuchło 22.01.1863 roku. W Pamiętnikach wspominał ostatnie spotkanie z mamą Marianną z Zagrodzkich, która, we łzach, powiedziała: „Więc znów nas porzucasz! Bóg niech Cię błogosławi! Ja za Was modlić się będę!”. Zdejmując z szyi medalion Matki Bożej Częstochowskiej dodała: „Weź go. On Cię od nieszczęścia uchroni”.

Zdjęcie z archiwum rodziny Zagrodzkich (za zgodą)

          Wśród Powstańców małogoskiej bitwy był również August Wincenty Zagrodzki (1843-1909), syn Tekli i Jana Klemensa Zagrodzkiego, wójta gminy Podzamcze, potomka Józefa z daleszyckiego Cisowa. Uczył się w Gimnazjum Warszawskim. Brał czynny udział w Powstaniu Styczniowym. W liście wnuka Augusta - Witolda Zagrodzkiego do bratanka (1996) jest, m.in. mowa o tym, że „August był kurierem pomiędzy oddziałem Langiewicza a zaborem austriackim” i być może „do niewoli dostał się pod Małogoszczem”. Wiemy, że został  uwięziony w Warszawie, sądzony we Włodzimierzu i skazany na osiedlenie się w Turyńsku, gub. tobolska. Po 10-cioletnim zesłaniu powrócił do kraju,  a mieszkał również w Kielcach, pracując jako urzędnik w Biurze Akcyzy. Jego żoną była Maria Ciborowska. W parafii św. Wojciecha odbyły się śluby jego córek. Syn Augusta - Włodzimierz Zagrodzki, wychowywany patriotycznie przez ojca - powstańca, absolwent Wyższej Szkoły Lasowej we Lwowie, jako nadleśniczy działał przeciw niemieckim okupantom, współpracując z AK.

Zdjęcie – domena publiczna

           Maria z Ciborowskich Zagrodzka - żona w/w Augusta, potomka Józefa z Cisowa miała wuja Walentego Bedlińskiego, którego szwagrem był generał Józef Śmiechowski (1798–1875), wcześniej żołnierz  K.P., major Powstań 1830-31 i 1863-64, w oddziale Jeziorańskiego obecny pod Małogoszczem. Mówi się, że powstańczą artylerię uratowała wtedy brawurowa szarża kosynierów, którymi dowodził Śmiechowski. Zaatakowali Rosjan z wielką siłą, a „Śmiechowski wrzeszczał ‘bijcie dobrze bugry, a bugry bili tak skutecznie, że […] Moskale tył poddali, zostawiając na placu kilkunastu rannych i zabitych”. Jeziorański wspomniał jeszcze: ”Rzucili się na piechotę moskiewską zabierającą nam już działa. Armaty uratowane!”. Warto dodać, że uważano generała Śmiechowskiego za odważnego, szlachetnego człowieka, którego podkomendni szanowali również za wiedzę, doświadczenie i  humor, obecny też w jego gawędach wojennych, których  z uwielbieniem słuchali.

          Niejeden raz, w oddziałach powstańczych brzmiały jeszcze słowa Wincentego Pola w pieśni z obozu Jeziorańskiego: „W krwawym polu srebrne ptaszę, poszły w boje chłopcy nasze. Hu! Ha! Niechaj Polska zna, jakich synów ma! Matko Polsko żyj!” Wspominając Bohaterów Powstania Styczniowego, warto przytoczyć słowa potomka Józefa Zagrodzkiego z Cisowa - generała Antoniego Jeziorańskiego, który napisał: „Cześć Ofiarom, które życie swe za przekonania serca oddały, cześć Tym, którzy opuściwszy drogie dla serca rodziny, tułać się po obcej ziemi byli zmuszeni”. Cześć i Chwała Bohaterom!!!               

Zdjęcia – domena publiczna

S. Zagrodzki, B. Kraj, A. Pacek, A. Wellem z d. Karpińska (Niemcy), M. Kowalski (Francja), R. Wilczyński

Ojcowie nasi rozpoczęli walkę o niepodległość Ojczyzny. Prowadzili wojnę rok cały, pozostając, jako żołnierze, niedoścignionym ideałem zapału, ofiarności i trwania w nierównej walce.

                                                                                                             Józef Piłsudski                         

 

W zimowy wieczór, 9 grudnia br. roku, w Murawinie, koło Szczecna, celebrowaliśmy 160. rocznicę zwycięskiej bitwy pod Hutą Szczeceńską, która rozegrała się 9 grudnia 1830 roku, pomiędzy, dowodzonym przez Karola Kalitę ps. "Rębajło" oddziałem powstańczym (ok.250 osób), a wojskami rosyjskimi, których przewaga była znacząca.

 

  

To właśnie VI Capstrzyk Powstańczy zgromadził tam tego dnia liczne grono osób, w tym przedstawicieli  władz Miasta i Gminy Daleszyce - Burmistrza Miasta i Gminy Daleszyce p. Dariusza Meresińskiego, leśników z Nadleśnictwa Daleszyce z nadleśniczym Tomaszem Guzem na czele. Obecni byli przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu z dyrektorem Piotrem Kasprzakiem, autorem dwutomowej edycji „Powstanie Styczniowe – Pamiętamy”, który był też inicjatorem upamiętnienia tej ważnej bitwy pod Hutą Szczeceńską, poprzez wzniesienie  w tym miejscu obelisku,  przy którym miała miejsce ta uroczystość. Nad organizacją Capstrzyku czuwał niezawodnie p. dr. Romuald Sadowski z Klubu Historycznego Rok 1863, dbając również o to, aby wydarzenie miało wyjątkową wymowę i godnie wyrażało nasze uczucia wdzięczności i szacunku dla Tych, którzy swoje zdrowie i życie złożyli na ołtarzu Ojczyzny. 

 

  Obelisk - Wiki, dom. pub.

                                                                                                            

Przy blasku pochodni, ze śnieżnym krajobrazem starego, świerkowego boru w tle - przy obelisku Powstania 1863, u boku którego rośnie rozłożysty dąb, jak co roku, wystawiono honorową wartę  m.in. przez żołnierzy wojska polskiego oraz tak liczne grupy rekonstrukcyjne, również z Litwy, reprezentujące rożne formacje wojskowe Powstania Styczniowego. Zwracały również uwagę panie z grup rekonstrukcyjnych - kobiety walczące, wspierające powstańców niczym Henryka Pustowójtówna oraz  panie w eleganckich, czarnych, żałobnych  strojach ziemiańskich. Złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze.

 

 

Odczytano Apel Poległych, zabrzmiała trąbka, której melodia „Ciszy” ukoiła wzruszenie zebranych oraz salwa honorowa, donośna, wzbudzająca entuzjazm, ale i poczucie doniosłości chwili  wśród dzieci – zuchów i harcerzy oraz dorosłych, mieszkańców gminy i powiatu kieleckiego. 

 

 

Uczestnicy Capstrzyku, w uroczystym pochodzie, udali się  potem w inne, równie szczególne miejsce - pod kilkusetletni Dąb Powstańczy, który dumnie wznosi swe grube konary ku niebu. Z pewnością pamięta tamte grudniowe, dramatyczne chwile 1863 roku, których przebieg był dla wszystkich trudny do wyobrażenia.

 

 

Stanęli do walki rekonstruktorzy, a okrzyki po polsku i rosyjsku, wypowiadane w wielkich emocjach, wskazywały kto walczy; ciemność była niepewnością, błyski i huki niczym błyskawice, śnieg wirował, biegnące postaci były niewiadomą i wreszcie nastąpiła radość zwycięstwa i wielokrotne, pełne tryumfu  "Hurra!!!- to wszystko dane nam było przeżyć pod sędziwym drzewem.

 

 

A na ogromnym pniu królewskiego dębu - wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej, do której niejedna Matka i niejedna Siostra wznosiła modły za idących do Powstania. Generał Antoni Jeziorański, którego imię wywołano w Apelu Poległych, a był potomkiem Józefa Zagrodzkiego z daleszyckiego Cisowa, taką małą kopię maryjnej ikony z matczynym błogosławieństwem na sercu nosił.

 

polona.pl- dom. Pub    

     

Jakże wymownie, pod wyniosłym dębem - pomnikiem przyrody i Powstania 1863 roku, w cieniu nocy, w blasku ognia pochodni, w obecności wojskowych i polskich i litewskich pasjonatów w strojach powstańczych, brzmiały słowa "Gloria Victis" Orzeszkowej, tak pięknie zaprezentowane tuż przed rekonstrukcją bitwy, we wdzięcznej ciszy i zamyśleniu obecnych, w ten grudniowy wieczór 2023 roku, pozostawiając w nas niezapomniany, patriotyczny  ślad na przyszłość.

 

- Co się tu działo? Co się tu, na tej polanie, działo? Coś osobliwego, coś nadcodziennego dziać się tu musiało! Czuję krew! O! długo, przedługo ziemia wydaje z siebie woń krwi swych dzieci, ludzi! Słyszę jęki! O, długo, przedługo powietrze trzyma pod obliczem nieba jęki dzieci jego, ludzi! Tu był bój jakiś i tu były zgony! Tu były rany, tętenty koni, krzyki! Mówcie, drzewa kochane, opowiadajcie, mówcie!

              Drzewa milczały, tylko po ich gałęziach przebiegł dreszcz lekki, krótki, jakby z zimna nagłego … .

                                                   Bożena Kraj - Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Daleszyckiej

                                                 Zdjęcia – Rafał Wilczyński

 

Dziękujemy Organizatorom, Sponsorom i Wszystkim, którzy przyczynili się do wspaniałej organizacji tego pięknego wydarzenia - VI Capstrzyku Powstańczego w Murawinie k. Szczecna, dbając nie tylko o ducha. Dziękujemy za smaczny poczęstunek przy ognisku i pamiątki ze spotkania.

 

”Żegnam was, o lube ściany, skąd, dziecinne strzegąc łoże, Chrystus Pan ukrzyżowany promieniami witał zorze. A i dzisiaj, choć dokoła pasożytne pną się zioła, z ziół i pustek krzyż brązowy błogosławi mi na drogę”.

Cyprian Kamil Norwid             

Cyprian Kamil Norwid, zdjęcia z polona.pl – domena publiczna, kolaż (B. Kraj)

          Dom rodzinny to miejsce szczególne – najczęściej pełne miłości, dające poczucie bezpieczeństwa i będące źródłem dobra, emanującego również na lokalną społeczność. Józef   i Marcjanna Zagrodzcy mieszkali w daleszyckiej parafii. W cisowskim dworku w 1732 roku urodził się ich syn Józef Kajetan Zagrodzki - pradziadek Adelajdy z domu Guyot - matki rodzeństwa Jeziorańskich: Jerzego, Bolesława, Ireny - żony Antoniego Gawińskiego.

Cisów – kolaż (fot. B. Kraj)

         Z punktu widzenia historii, kultury i sztuki, bardzo ważnym miejscem był i jest dwór w Głuchach (woj. mazowieckie), w którym w 1821r. przyszedł na świat Cyprian Kamil Norwid - poeta, dramaturg, eseista, rzeźbiarz, malarz, filozof. Pobliska Parafia w Dąbrówce to miejsce chrztu poety i grób jego mamy na miejscowym cmentarzu. Norwid powracał w te strony spędzając wakacje w Głuchach i w Dębinkach - u dziadka Ksawerego Dybowskiego; organizował też liczne wycieczki, prezentując przyjaciołom piękno Mazowsza. Dla Cypriana Kamila (1821-1883), syna Jana i Ludwiki Norwidów h. Topór – wspomnienie dworku, parku i okolic było nieustanną tęsknotą: „ I ciążył mi chleb sierocy, przełzawiony, piołunowy, chleb sierocy, smutna dola, opuszczony dom i rola”.

          W 1898r., w piętnastą rocznicę śmierci Norwida, dworek w Głuchach został zakupiony przez potomków Józefa z Cisowa – rodzinę Jeziorańskich, jak podają - dalekich krewnych Norwidów. Jeziorańscy, w których duch patriotyzmu był niezwykle żywy (napoleońskie i dramatyczne, powstańcze doświadczenia), wysoko ceniąc twórczość Norwida, traktowali miejsce przez niego ukochane jako narodowe dziedzictwo, o które trzeba z miłością zadbać i które zobowiązywało. Przez 67 lat dworek  pozostawał ich własnością, sprzedany  dopiero w 1965r. Andrzejowi Wajdzie i Beacie Tyszkiewicz. Obecnie mieści się tam prywatne Muzeum Norwida prowadzone  przez ich córkę Karolinę Wajdę.

Znaczek – domena publiczna

          Gdy Jerzy Jeziorański – potomek Józefa Zagrodzkiego z Cisowa, absolwent Instytutu Sadownictwa, zamieszkał w Głuchach, dworek miał ściany z modrzewia, czterospadowy dach i  dwa ganki. W przydworskim parku wyróżniała się aleja grabowo – klonowa. Jerzy, pasjonat natury, zaprojektował aleję lipową, sad i wymarzony ogród. Obsiewał pola i hodował bydło mleczne. Dbał o dom i o sąsiadów; włączał ich w patriotyczne działania, a oni „lgnęli do niego jak do brata”. W 1905r. zebrano 40 furmanek ziemniaków dla głodujących, warszawskich  robotników i „złożono je braciom w ofierze”. Jerzy ratował ludzi i dobytek w czasie pożaru w Małopolu, a potem zbierał datki dla pogorzelców. Zainicjował kółko rolnicze i wspierał tworzenie sklepów w okolicy. Jego mama Adelajda – od 1904r. wdowa po Karolu Jeziorańskim, urzędniku Komisji Rządowej Skarbu, mieszkała razem z synem i wspierała jego aktywność.

          Po tragicznej śmierci Jerzego, właścicielem dworku został jego brat Bolesław Jeziorański (1868-1920), ”jeden z najbardziej cenionych młodopolskich rzeźbiarzy”. Studiował wcześniej w Szkole W. Gersona, był stypendystą w Monachium i studentem rzeźby w paryskiej Academie Julian. Wybór Paryża był świadomy. Tam znajdował się grób Norwida, rzeźby Rodin i prace malarza P. Puvis’a de Chavannes – krewnego rodziny Guyot (Almanach, wyd. Muz. Hist. Polski). Od około 1912 roku Bolesław z żoną Romaną mieszkali w Głuchach. Wtedy pojawiły się nowe elementy w dworku i w ogrodzie, m.in.: popiersie Mickiewicza w szczycie ganku i gipsowy odlew „Chrystus u słupa”. Bolesław oddawał się sztuce zawodowo. Tworzył pomniki, rzeźby, studia portretowe. Jego prace dostępne są w warszawskich muzeach: Narodowym, Wojska Polskiego i Łazienkach Królewskich, a monumentalne rzeźby nagrobne na cmentarzach Polski i Litwy. Bolesław, lubiany i szanowany, angażował się społecznie - założył 12 szkół elementarnych, w tym w norwidowskich Głuchach i Dębinkach. Zmarł w 1920 roku, po przeżyciach związanych z wojną przeciw bolszewikom i dewastacją dworku przez Rosjan.

          Córka Bolesława Jeziorańskiego - Adela Goszczyńska, po śmierci ojca,  porzuciła myśl o studiach w Warszawie na rzecz misji nauczycielskiej w Głuchach, potem we Wszeborach, jako kierowniczka, rozbudowując szkołę. Uczniowie, do których zwracała się po imieniu, dostrzegali jej wiedzę i dobroć. Adela, jadąc bryczką lub saniami, zabierała uczniów do szkoły. Organizowała w dworku zabawy choinkowe i celebracje oficjalnie zakazanych rocznic narodowych. Stworzyła w domu Izbę Pamięci, aby Norwid był lepiej znany i kochany. Jej mąż – porucznik Stefan Goszczyński zginął we wrześniu 1939 roku - kilka miesięcy po ich ślubie. Od 2008 roku, Adela jest patronką Szkoły Podstawowej we Wszeborach.

Patronka Szkoły Podstawowej we Wszeborach - śp. Adela Goszczyńska

Zdjęcie ze strony szkolnej: https://spww.dabrowka.net.pl/info/zawartosc/65/

      W 1945,  do córek Bolesława - Adeli i Stanisławy, mieszkających we dworku, dołączyli: Irena z Jeziorańskich (której przodkiem był Józef Zagrodzki z Cisowa) i jej mąż Antoni Gawiński - jeden z czołowych warszawskich symbolistów: malarz, pisarz, poeta, krytyk, ilustrator dzieł Słowackiego, Mickiewicza, Konopnickiej, Kraszewskiego, Dygasińskiego, Żeromskiego. Jego przodkiem, według historii rodzinnych, był Jan Gawiński, poeta, przyjaciel Wespezjana Kochowskiego. Antoni studiował u Gersona i Malczewskiego, podróżował. Był twórcą 500 obrazów olejnych i akwarel. Wykonał ok. 50 tys. rysunków, z których część spłonęła podczas niemieckich bombardowań w Warszawie. Ich tematyka to zgodnie z jego upodobaniami: natura, historia, religia, baśń i fantastyka.

          Antoni Gawiński (1876-1954) spędził w dworku Norwida 9 lat, podziwiał otaczającą przyrodę, ale tęsknił też za tym, co minione. Dostrzegał prawdziwe oblicze władzy komunistycznej, odmawiał ilustrowania propagandowych treści i tracił zlecenia. Był człowiekiem pogodnym o wielkim sercu, życzliwym dla ludzi. Kochał dzieci, dla których pisał książki i rysował. Bezpłatnie uczył rysunku uzdolnioną młodzież z ubogich rodzin, wspierał bezrobotnych artystów. Rozdawał drobne prace jako prezenty. Malował, często bezinteresownie, wizerunki świętych np. św. Michała Archanioła. Jego prace można spotkać np. w zbiorach krakowskiego Muzeum Narodowego oraz w Bibliotece Narodowej.

Grób Wandy i Antoniego Gawińskich – wikipedia, domena publiczna

          Artystyczne działania Antoniego Gawińskiego i Bolesława Jeziorańskiego mogą stanowić pewną klamrę, artystycznie spinającą życie Norwida i życie Jeziorańskich w dworku w Głuchach. Jakie ważne znaczenie miała praca potomków Józefa z Cisowa: Adelajdy z d. Guyot, Jerzego, Ireny, Bolesława, Stasi, Adeli Jeziorańskich w Głuchach  –  działania zawodowe, społeczne i te wokół dworu: w ogrodzie, sadzie i na polach, które pozwoliły zachować to miejsce, w imię pamięci o Norwidzie - bezpieczne dla kolejnych pokoleń. Jak prawdziwie dla Cypriana Kamila Norwida, ale i rodziny Jeziorańskich, brzmią  jego słowa:

„Wsią i niebem żyłem cały, o nich skrzydła mi szumiały, a kłos złoty biorąc z ziemi i kłos słońca – promień złoty, w tajemnicze wiłem sploty i bujałem nieugięty i bujałbym tak na wieki” .

Cisów (fot. B. Kraj)

Bożena Kraj, Anna Pacek, Agnieszka Wellem z d. Karpińska (Niemcy),

Michel Kowalski (Francja), Rafał Wilczyński